Muchomor czerwony we wszystkich atlasach grzybów opisywany jest jako grzyb trujący.
Ze względu na charakterystyczny wygląd ale do przypadkowych zatruć dochodzi rzadko.
Bywają zatrucia samobójcze i u osób spożywających ten gatunek grzyba w celach odurzających.
Nie jest to rzecz prosta gdyż szacuje się,
że śmiertelna dawka surowego grzyba dla człowieka to piętnaście średniej wielkości okazów.
Śmiertelne ofiary zatrucia po zjedzeniu muchomora czerwonego są bardzo rzadkie
i często przypisywane konsumpcji muchomora plamistego,
który jest najbardziej zbliżonym w wyglądzie gatunkiem,
a różnica w składzie chemicznym obu jest wielka,
szczególnie pod względem koncentracji muskaryny i kwasu ibotenowego.
Dodatkowo warto wiedzieć , iż ten rzekomo trujący grzyb
Nie uszkadza organów wewnętrznych, chociaż podejrzewa się,
że mogą powstać zmiany patologiczne w mózgu gdy grzyb jest zażywany często.
Nazwa grzyba wzięła się od jego zastosowania jako trutka na muchy.
W tym celu używany był z mlekiem, wówczas zwabiał do siebie muchy,
a te po kontakcie z grzybem padały sparaliżowane.
Jednak już sama wnikliwa obserwacja owadów mogła doprowadzić do wniosków o ciekawych właściwościach muchomora czerwonego,
gdyż muchy zazwyczaj nie ginęły, jedynie leżały do kilku dni sparaliżowane,
a później jeśli nikt ich nie ruszał, wracały do życia i odlatywały.
Plemię Koriaków jest chyba najbardziej znane z rytualnego spożycia muchomora.
Ich mitologia jasno obrazuje boskość tego świętego grzyba.
Według nich Bóg czyli najwyższa emanacja egzystencji Vahinin splunął na ziemię,
a w miejscu które pokryła ślina wyrosły grzyby z czerwonymi kapeluszami w białe kropki.
To samo plemię wierzyło w istnienie szkodliwych istot zwanych nimwitami,
z którymi kontaktować mógł się tylko szaman podczas muchomorowego ceremoniału odprawianego w ciemnościach.
Szaman zapadał w sen, podczas którego jego świadomość przenoszona była do światów tychże stworzeń.
Rdzenne plemiona syberyjskie nie znały żadnego innego środka odurzającego oprócz muchomora.
Stan ten zmienił się kiedy kolonizacja przyniosła tym ludom alkohol,
ale pierwsze kontakty z nim nie wzbudziły specjalnej aprobaty.
Uważano, że wódka i muchomory nigdy nie powinny być łączone,
a osoba, która to zrobi posiada demoniczny wygląd i czarną aurę.
Muchomory dodawano do zup, zimnego lub ciepłego mleka reniferów
oraz mieszano z sokiem borówki bagiennej lub wierzbowki kiprzycy.
Susz to tani środek odużający.
Świeże krasnale nie nadają się do spożycia dla człowieka za sprawą toksyn
takich jak kwas ibotenowy oraz hydrazyna.
Muskaryna również jest toksyną w większych dawkach, jednak w grzybie są jedynie śladowe ilości tej substancji.
Jej wchłanianie przez ścianę jelita jest wolne i prawie nie przedostaje się ona przez barierę krew mózg.
Inne alkaloidy grzyba to kwas stizolobinowy, kwas stizolobikowy, kwas metylotetrahydrokarbolinowy,
cholina która nie ma działania psychoaktywnego, acetylocholina, muskarydyna.
Uważa się, że te alkaloidy nie mają znaczącego działania.
Warto jednak pamiętać, że zawartość owych substancji może ulegać sporym wahaniom.
Są one zależne między innymi od rejonu, drzew, pogody i pory.
Letnie osobniki są zazwyczaj mniej toksyczne od jesiennych.
Trzeba w tym miejscu podkreślić, że słowo "toksyna" to bardzo szerokie pojęcie.
Prawdziwi mordercy w kapeluszach to zielonkawe Muchomory sromotnikowe
zawierające bardzo ciężkie amatotoksyny nieodwracalnie niszczące wątrobę.
Jeden zielonawy łagodny w smaku grzybek , najczęściej fatalnie mylony z gąską, gołąbkiem, pieczarką lub czubajką,
może pożegnać każdego , kto posmakuje tego grzybka.
Kapelusze suszy się w suszarce do grzybów w zacienionym miejscu,
najlepiej w temperaturze pokojowej do pięćdziesięciu stopni Celciusza na wiór.
Według receptury Teetera nie trzeba podgrzewać do siedemdziesięciu stopni jak podaje wiele innych źródeł.
Odradza on jakiekolwiek gotowanie i podgrzewanie w piekarnikach,
gdyż powoduje to utratę potencjału zawartego w grzybie.
Po dobrym ususzeniu kapelusze nabierają często złotawego
lub miedzianego połysku.
Najlepsze działanie mają te o krwisto czerwonej metalicznej barwie.
Przypominają smoczą skórę.
Pozostają surowe, ale mają łamać się i kruszyć.
Podczas suszenia muchomora w cieniu kwas ibotenowy zmienia się w psychoaktywny muscymol inaczej panterynę.
Suszenie na słońcu powoduje, że kwas ibotenowy transformuje w muskazon,
który nie jest aż tak zły jak kwas ibotenowy,
jednak do magii muscymolu mu daleko.
Najlepiej więc suszyć w cieniu aczkolwiek niektóre wyniki eksperymentów są sprzeczne w tej kwestii.
Najnowsze naukowe badania nad muscymolem wykazują,
że substancja ta prawdopodobnie odwraca procesy starzenia się mózgu, może leczyć epilepsję i chorobę parkinsona.
Zawiera dużo więcej witaminy D niż inne grzyby.
Pomaga przy autyzmie, bezsenności, depresji, nerwicach, tikach,
skurczach, paraliżu, demencji, migrenach, jaskrze, chorobach płuc, astmie oraz boreliozie.
Przywraca radość w życiu.
Po ususzeniu krasnalskie czapki kuruje się umieszczając w ciemności w plastikowych torebkach,
w słoiku na dwa do trzech miesiecy.
Ponieważ Hydrazyna jest żrąca, trująca, w przemyśle stosowana jako paliwo rakietowe.
.Występuje także w czerwonych grzybkach.
Po trzech miesiącach leżakowania substancja ta rozkłada się.
Właściwe suszenie i kurowanie jest esencjonalne dla uzyskania dobrego smaku i potencji.
Moc grzyba potrafi się wtedy zwiększyć czterokrotnie a czasami nawet dziesięciokrotnie.
Dobrze wysuszone zachowują magię przez pół roku,
czasami i dłużej aczkolwiek po roku można się spodziewać redukcji właściwości o 40 procent.
Przyjmuje się, że mała dawka jest do pięciu gram.
Średnia dawka do dziesięciu gram .
Powyżej 10 gram zacząć mogą się poważniejsze wglądy, ale nie jest to regułą.
Dawka silna to do trzydziestu gram .
Efekty zaczynają się od około pół do dwóch godzin od spożycia i mogą trwać nawet do dziesięciu godzin.
Czapka zmielona na proszek będzie działała szybciej, intensywniej i krócej niż połknięta w całości.
Małe dawki pobudzają fizycznie, zwiększają odpornosć na ból i warunki pogodowe,
poprawiają wydolność, wytrzymałość, kondycję oraz budzą odwagę.
Były używane jako wspomagacze podczas ciężkich prac lub długich wędrówek przez plemiona syberyjskie.
Większe dawki mają działanie bardziej mistyczne.
Nalewka z muchomora czerwonego.
Nalewki na czerwonych muchomorach nie wolno spożywać.
Służy ona tylko i wyłącznie do użytku zewnętrznego w celach leczniczych.
Jest bardzo prosta w wykonaniu.
Najważniejsze to zdrowe muchomory.
Zbieramy ładne młode muchomory z dobrze wykształconym czerwonym kapeluszem.
Najsilniejsze są te późno- wiosenne, ale jeśli ktoś przeoczy to i te jesienne będą OK.
Używamy same kapelusze bez nóżek.
Oczyszczamy je pod wodą tak, aby nie odpadło za dużo łatek z kapelusza.
Następnie lekko osuszamy, kroimy w kostkę i wkładamy do słoja.
Zalewamy alkoholem , najlepiej nie sklepowym o mocy około sześćdziesięciu procent,
lekko przykrywając poziom grzybów.
Płyn z początku ma ładny czerwony kolor, później barwa zaczyna oscylować w pobliżu jasnych brązów.
Po tygodniowej maceracji i przefiltrowaniu przez gazę trzymamy płyn w dobrze oznakowanej butelce z ciemnego szkła.
Pół litra jest ilością wystarczającą na trzykrotne wmasowywanie przez kilka miesięcy.
Co oznacza , że można się podzielić z bliskimi.
Nalewka zachowuje właściwości nawet przez kilka lat.
Przy zakrzepicy żylnej , już przy pierwszym użyciu czyni cuda.
Natomiast przy żylakach przynosi znaczną poprawę.
Ze względu na charakterystyczny wygląd ale do przypadkowych zatruć dochodzi rzadko.
Bywają zatrucia samobójcze i u osób spożywających ten gatunek grzyba w celach odurzających.
Nie jest to rzecz prosta gdyż szacuje się,
że śmiertelna dawka surowego grzyba dla człowieka to piętnaście średniej wielkości okazów.
Śmiertelne ofiary zatrucia po zjedzeniu muchomora czerwonego są bardzo rzadkie
i często przypisywane konsumpcji muchomora plamistego,
który jest najbardziej zbliżonym w wyglądzie gatunkiem,
a różnica w składzie chemicznym obu jest wielka,
szczególnie pod względem koncentracji muskaryny i kwasu ibotenowego.
Dodatkowo warto wiedzieć , iż ten rzekomo trujący grzyb
Nie uszkadza organów wewnętrznych, chociaż podejrzewa się,
że mogą powstać zmiany patologiczne w mózgu gdy grzyb jest zażywany często.
Nazwa grzyba wzięła się od jego zastosowania jako trutka na muchy.
W tym celu używany był z mlekiem, wówczas zwabiał do siebie muchy,
a te po kontakcie z grzybem padały sparaliżowane.
Jednak już sama wnikliwa obserwacja owadów mogła doprowadzić do wniosków o ciekawych właściwościach muchomora czerwonego,
gdyż muchy zazwyczaj nie ginęły, jedynie leżały do kilku dni sparaliżowane,
a później jeśli nikt ich nie ruszał, wracały do życia i odlatywały.
Plemię Koriaków jest chyba najbardziej znane z rytualnego spożycia muchomora.
Ich mitologia jasno obrazuje boskość tego świętego grzyba.
Według nich Bóg czyli najwyższa emanacja egzystencji Vahinin splunął na ziemię,
a w miejscu które pokryła ślina wyrosły grzyby z czerwonymi kapeluszami w białe kropki.
To samo plemię wierzyło w istnienie szkodliwych istot zwanych nimwitami,
z którymi kontaktować mógł się tylko szaman podczas muchomorowego ceremoniału odprawianego w ciemnościach.
Szaman zapadał w sen, podczas którego jego świadomość przenoszona była do światów tychże stworzeń.
Rdzenne plemiona syberyjskie nie znały żadnego innego środka odurzającego oprócz muchomora.
Stan ten zmienił się kiedy kolonizacja przyniosła tym ludom alkohol,
ale pierwsze kontakty z nim nie wzbudziły specjalnej aprobaty.
Uważano, że wódka i muchomory nigdy nie powinny być łączone,
a osoba, która to zrobi posiada demoniczny wygląd i czarną aurę.
Muchomory dodawano do zup, zimnego lub ciepłego mleka reniferów
oraz mieszano z sokiem borówki bagiennej lub wierzbowki kiprzycy.
Susz to tani środek odużający.
Świeże krasnale nie nadają się do spożycia dla człowieka za sprawą toksyn
takich jak kwas ibotenowy oraz hydrazyna.
Muskaryna również jest toksyną w większych dawkach, jednak w grzybie są jedynie śladowe ilości tej substancji.
Jej wchłanianie przez ścianę jelita jest wolne i prawie nie przedostaje się ona przez barierę krew mózg.
Inne alkaloidy grzyba to kwas stizolobinowy, kwas stizolobikowy, kwas metylotetrahydrokarbolinowy,
cholina która nie ma działania psychoaktywnego, acetylocholina, muskarydyna.
Uważa się, że te alkaloidy nie mają znaczącego działania.
Warto jednak pamiętać, że zawartość owych substancji może ulegać sporym wahaniom.
Są one zależne między innymi od rejonu, drzew, pogody i pory.
Letnie osobniki są zazwyczaj mniej toksyczne od jesiennych.
Trzeba w tym miejscu podkreślić, że słowo "toksyna" to bardzo szerokie pojęcie.
Prawdziwi mordercy w kapeluszach to zielonkawe Muchomory sromotnikowe
zawierające bardzo ciężkie amatotoksyny nieodwracalnie niszczące wątrobę.
Jeden zielonawy łagodny w smaku grzybek , najczęściej fatalnie mylony z gąską, gołąbkiem, pieczarką lub czubajką,
może pożegnać każdego , kto posmakuje tego grzybka.
Kapelusze suszy się w suszarce do grzybów w zacienionym miejscu,
najlepiej w temperaturze pokojowej do pięćdziesięciu stopni Celciusza na wiór.
Według receptury Teetera nie trzeba podgrzewać do siedemdziesięciu stopni jak podaje wiele innych źródeł.
Odradza on jakiekolwiek gotowanie i podgrzewanie w piekarnikach,
gdyż powoduje to utratę potencjału zawartego w grzybie.
Po dobrym ususzeniu kapelusze nabierają często złotawego
lub miedzianego połysku.
Najlepsze działanie mają te o krwisto czerwonej metalicznej barwie.
Przypominają smoczą skórę.
Pozostają surowe, ale mają łamać się i kruszyć.
Podczas suszenia muchomora w cieniu kwas ibotenowy zmienia się w psychoaktywny muscymol inaczej panterynę.
Suszenie na słońcu powoduje, że kwas ibotenowy transformuje w muskazon,
który nie jest aż tak zły jak kwas ibotenowy,
jednak do magii muscymolu mu daleko.
Najlepiej więc suszyć w cieniu aczkolwiek niektóre wyniki eksperymentów są sprzeczne w tej kwestii.
Najnowsze naukowe badania nad muscymolem wykazują,
że substancja ta prawdopodobnie odwraca procesy starzenia się mózgu, może leczyć epilepsję i chorobę parkinsona.
Zawiera dużo więcej witaminy D niż inne grzyby.
Pomaga przy autyzmie, bezsenności, depresji, nerwicach, tikach,
skurczach, paraliżu, demencji, migrenach, jaskrze, chorobach płuc, astmie oraz boreliozie.
Przywraca radość w życiu.
Po ususzeniu krasnalskie czapki kuruje się umieszczając w ciemności w plastikowych torebkach,
w słoiku na dwa do trzech miesiecy.
Ponieważ Hydrazyna jest żrąca, trująca, w przemyśle stosowana jako paliwo rakietowe.
.Występuje także w czerwonych grzybkach.
Po trzech miesiącach leżakowania substancja ta rozkłada się.
Właściwe suszenie i kurowanie jest esencjonalne dla uzyskania dobrego smaku i potencji.
Moc grzyba potrafi się wtedy zwiększyć czterokrotnie a czasami nawet dziesięciokrotnie.
Dobrze wysuszone zachowują magię przez pół roku,
czasami i dłużej aczkolwiek po roku można się spodziewać redukcji właściwości o 40 procent.
Przyjmuje się, że mała dawka jest do pięciu gram.
Średnia dawka do dziesięciu gram .
Powyżej 10 gram zacząć mogą się poważniejsze wglądy, ale nie jest to regułą.
Dawka silna to do trzydziestu gram .
Efekty zaczynają się od około pół do dwóch godzin od spożycia i mogą trwać nawet do dziesięciu godzin.
Czapka zmielona na proszek będzie działała szybciej, intensywniej i krócej niż połknięta w całości.
Małe dawki pobudzają fizycznie, zwiększają odpornosć na ból i warunki pogodowe,
poprawiają wydolność, wytrzymałość, kondycję oraz budzą odwagę.
Były używane jako wspomagacze podczas ciężkich prac lub długich wędrówek przez plemiona syberyjskie.
Większe dawki mają działanie bardziej mistyczne.
Nalewka z muchomora czerwonego.
Nalewki na czerwonych muchomorach nie wolno spożywać.
Służy ona tylko i wyłącznie do użytku zewnętrznego w celach leczniczych.
Jest bardzo prosta w wykonaniu.
Najważniejsze to zdrowe muchomory.
Zbieramy ładne młode muchomory z dobrze wykształconym czerwonym kapeluszem.
Najsilniejsze są te późno- wiosenne, ale jeśli ktoś przeoczy to i te jesienne będą OK.
Używamy same kapelusze bez nóżek.
Oczyszczamy je pod wodą tak, aby nie odpadło za dużo łatek z kapelusza.
Następnie lekko osuszamy, kroimy w kostkę i wkładamy do słoja.
Zalewamy alkoholem , najlepiej nie sklepowym o mocy około sześćdziesięciu procent,
lekko przykrywając poziom grzybów.
Płyn z początku ma ładny czerwony kolor, później barwa zaczyna oscylować w pobliżu jasnych brązów.
Po tygodniowej maceracji i przefiltrowaniu przez gazę trzymamy płyn w dobrze oznakowanej butelce z ciemnego szkła.
Pół litra jest ilością wystarczającą na trzykrotne wmasowywanie przez kilka miesięcy.
Co oznacza , że można się podzielić z bliskimi.
Nalewka zachowuje właściwości nawet przez kilka lat.
Przy zakrzepicy żylnej , już przy pierwszym użyciu czyni cuda.
Natomiast przy żylakach przynosi znaczną poprawę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz